środa, 3 czerwca 2009

Dzieła zebrane


Dwie foto książki do czytania, nie zdarza się często. Philip Gefter pisze dla New York Timesa i neszego ulubionego Aperture, Adam Mazur pisze dla Obiegu i na przykład Fototapety. Obie książki są wyborem tekstów z kilku ostatnich lat.

Na początek Gefter. Teksty w większości pisane były dla cywilnego magazynu i mają w związku z tym ludzką skalę. Nie ma mądrych wyrazów, są anegdoty i ciekawe cytaty. Dużo informacji z pierwszej ręki: rozmowy telefoniczne z Friedlanderem, wspomnienie o Szarkowskim (czyta się Szar-COW-ski), fragmenty druzgocących recenzji pierwszych wystaw Egglestona. Tego sortu atrakcje. Super esej o tym, jak na przestrzeni dziejów zmieniały się rozmiary odbitek na wystawach. Trochę a aukcjach, trochę o cenach. Bardzo to wszystko jest zdroworozsądkowe, udaje się uniknąć postmodernistycznej paplaniny. W ogóle gites.

Wybór tekstów Adama Mazura jest z lat 1999-2009, ale czyta się go trochę jak raport z prehistorii. Zuza Krajewska nazywa się jeszcze Madame Żu Żu, Wojciech Wieteska robi "Far West", Zorka Project przebijają się na rynek, trwa rewolucja Latarnika... Czytasz to i zdajesz sobie sprawę, że nasz fotograficzny światek jednak nieźle pędzi. Rozstrzał tematów jest gigantyczny - od Bułhaka (jeden z lepszych tekstów w książce) po Komara. Wydawnictwo to łatka na istniejąca w Polsce gigantyczną dziurę braku jakiejkolwiek intelektualnej refleksji nad robieniem zdjęć. Adam Mazur nie jest dziennikarzem, tylko teoretykiem/kuratorem/krytykiem. Bardziej niż sprawozdaniami zajmuje się interpretowaniem tego, co ogląda. Ma intelektualne zaplecze, zna mądre wyrazy i nie waha się ich używać. Szczęśliwie robi to precyzyjnie i kiedy trzeba, nie szpanuje. Na jesieni ma podobno wyjść "Efekt czerwonych oczu", ma być zapisem stanu teraźniejszego. Fajnie, czekamy.

Gdybym był wami kupiłbym i przeczytał obie książki. Gefter jest wszędzie, Mazur jest tu.

1 komentarz:

damian chrobak pisze...

Tak jak piszesz.Obie godne polecenia.
Przeczytane i odstawione na polce z reszta....